środa, 6 kwietnia 2011

3 razy Sun Tzu, czyli aktywna polityka kryzysowa

Mam dobrą i złą wiadomość. Zaczynam od dobrej: reporterzy jeszcze nie znają złej wiadomości.

Naprawdę TO zrobiłeś?

Popatrzmy jak się zachować w tej sytuacji.

Nikt nie przepada za złymi wieściami. Zaniedbanie w firmie zasad kwarantanny w czasie epidemii, bolesna utrata strategicznego klienta, zaskakujące odejście kluczowego pracownika – tego nie można długo utrzymać w tajemnicy; wcześniej czy później (raczej wcześniej niż się spodziewasz) wszyscy się o tym dowiedzą.

Instynkt podpowiada, żeby poczekać. Może coś jeszcze się wydarzy, może komuś przydarzy się większa wpadka. Dzień, dwa, trzy...

Nie ma chętnego. Czy naprawdę musimy to ujawnić?

Negatywna informacja może zamienić się w informację katastrofalną jeśli ktoś (konkurencja, media, organ kontrolny) uzna, że próbujesz ją ukryć.

Zacieranie śladów, maskowanie, mataczenie robi więcej szkód niż sam błąd.

Opublikuj niekorzystne wyniki finansowe zaraz po zamknięciu piątkowej sesji na giełdzie i nikt się nie zorientuje co piszczy w trawie. Tak?

A co będzie jeśli ktoś napisze o tym w weekend na blogu? Ktoś inny rozpocznie dyskusję na Twitterze? Nikt nie wie dokładnie co się wydarzyło, jaka jest prawdziwa sytuacja finansowa firmy, jaki jest plan naprawy. Plotki, pogłoski, spekulacje. Zero kontroli, zero kontekstu i zero wpływu.

Przypomniały mi się trzy stare chińskie sekrety kryzysowego public relations. Sun Tzu powiedział:

1. "Niezłomność zależy od ducha. Lekkomyślność jest sprawą nieuwagi."

2. "Poznanie innych i poznanie siebie to zwycięstwo bez ryzyka. Poznanie otoczenia i poznanie sytuacji to zwycięstwo całkowite."

3. "Jeśli znasz siebie i swego wroga, przetrwasz pomyślnie sto bitew. Jeśli nie poznasz swego wroga, lecz poznasz siebie, jedną bitwę wygrasz, a drugą przegrasz. Jeśli nie znasz ni siebie, ni wroga, każda potyczka będzie dla Ciebie zagrożeniem."

Cytuję chińskiego filozofa i stratega wojennego, bo dobry ekspert zarządzania kryzysem staje tam, gdzie nie będzie można go pokonać, i nie przeoczy żadnej słabości przeciwnika.

Kiedy stajesz tam gdzie nie można Cię pokonać, możesz kształtować kontekst, dyrygować dyskusją i wpływać na to, co mówią i myślą inni. Kiedy sam z własnej woli zachęcasz przeciwnika (opinię publiczną, akcjonariuszy, media, własnych sąsiadów) do wymiany opinii, masz czas przygotować grunt pod złą wiadomość.

Wolisz ujawnić negatywną informację na swoich warunkach czy chcesz, żeby ludzie poznali ją z innego źródła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *