Środa, 19:03 – Reporterka lokalnej telewizji dzwoni z propozycją przygotowania w piątek tematu o moim kliencie. Jeżeli nie wydarzy się coś wyjątkowego (lądowanie Marsjan?), temat znajdzie się w wieczornym dzienniku.
Czwartek, 13:21 – Dziennikarz lokalnej stacji radiowej przysyła e-mail, że chętnie zajmie się tym samym tematem jeszcze tego samego wieczora.
Dla mnie to chwila próby. Ile razy proponowałeś dziennikarzowi temat, który wcześniej wykorzystała konkurencyjna redakcja?
Niektórzy praktycy PR nie odpuszczają żadnej okazji do promocji swoich klientów w mediach. Tak powstaje konflikt interesów, bo reporterów interesują wyłącznie premierowe tematy – każdy chce być pierwszy.
Jestem w kropce. Obiecałem temat stacji A na piątek, ale bez gwarancji, że reporterka go wykorzysta. Stacja B jest gotowa zająć się tym tematem niemal zaraz.
Gdyby ten sam temat pojawił się w krótkim czasie w dwóch różnych mediach, mój klient byłby w siódmym niebie. Ale z drugiej strony, reporterka z telewizji mogłaby czuć się urażona. I słusznie, bo przecież zadzwoniła pierwsza. Co robić?
Czwartek, 13:33 – Piszę e-mail do radia z informacją, że jestem już umówiony na ten temat z telewizją. Obiecuję, że szybko sprawdzę czy telewizja na pewno go wykorzysta. Nie chcę palić mostów.
Wysyłam do telewizji e-mail z pytaniem czy nadal są zainteresowani tematem. Bez odpowiedzi.
Czwartek, 14:02 – Zostawiam nagranie na poczcie głosowej dziennikarki. Nadal bez odzewu.
Czwartek, 14:12 – Dzwonię do telewizyjnej koleżanki z redakcji z pytaniem czy wie gdzie mogę znaleźć reporterkę. Nie wie.
Czwartek, 15:34 – Dzwoni dziennikarz z radia. Stawia sprawę jasno: "Dzisiaj albo wcale." Czy mam wybrać radio (temat na pewno będzie na antenie), czy czekać co (być może) wydarzy się jutro, bez kontaktu z reporterką?
Waham się. Lepiej mieć dziś wróbla w garści niż jutro... nic?
Czwartek, 17:13 – Dzwoni reporterka z telewizji. Nie dostałem jej e-maila? Była kilka godzin poza zasięgiem sieci telefonicznej. Tak, nadal jest zainteresowana tematem. Dziękuje, że nie "oddałem" go stacji radiowej, bo jak mówi: "Na lokalnym rynku wszyscy są konkurencją."
Jaki finał?
Temat został wyemitowany przez telewizję zgodnie z umową w piątek wieczorem. Klient jest zadowolony z promocji w mediach. Ja mam satysfakcję, że nie uległem pokusie i nie złamałem ważnej zasady w PR: słowo raz dane reporterowi jest święte.
Czy w takiej sytuacji zachowałbyś się podobnie? Ja drugi raz zrobiłbym to samo.