sobota, 26 lutego 2011

Spokojnie, to tylko dziennikarska prowokacja

Błazenada, wygłup, tania sensacja... Piękna zabawa, odważny krok, wartościowa inicjatywa... Jak rozumieć dziennikarską prowokację?

Dziennikarz ma dużą swobodę w zdobywaniu informacji. Stąd imperatyw odpowiedzialności za ich rzetelność i prawdziwość. Czy z tym wymogiem da się pogodzić praktykę dziennikarskiej prowokacji, polegającej na "podstępnym nakłanianiu do działania mającego szkodliwe skutki dla jakiejś osoby, grupy lub organizacji społecznej"?

Udana prowokacja zaczyna się od dobrego pomysłu. Inspiracją są na przykład wydarzenia polityczne, społeczne i obyczajowe. Były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel po telefonie dziennikarza "Faktu" podszywającego się pod księdza przysłał służbowy samochód po o. Tadeusza Rydzyka. Jerzy Urban zorganizował bankiet w ambasadzie afrykańskiego państwa, którego... nie ma na mapie.

TVN i "Rzeczpospolita" wykorzystując informację, że jeden z domów aukcyjnych nie sprawdza autentyczności sprzedawanych obrazów, wystawili na licytację i sprzedali rzekomo prawdziwy obraz Franciszka Starowieyskiego. Prowokacja TVN-u w starachowickim Constarze pokazała skandaliczne warunki sanitarne i "przygotowywanie" do sprzedaży nieświeżej żywności.

Prowokacja jako ostateczność

Dziennikarze zwykle wykorzystują prowokację, gdy nie ma innych środków udowodnienia nieprawidłowości - na przykład, kiedy nie ma żadnych szans na autoryzowaną wypowiedź czy dokument potwierdzający łamanie prawa. Prowokacja jest szczególnie kusząca dla dziennikarzy telewizyjnych kiedy ukryta kamera pokazuje przestępstwo. A zobaczyć, to przecież uwierzyć. Zawsze jednak brany jest pod uwagę interes społeczny.

Decyzję o prowokacji poprzedza analiza sytuacji i dyskusja na kolegium redakcyjnym. Zyski z ujawnienia prawdy muszą przeważać nad ewentualnymi szkodami wywołanymi przez jej zastosowanie.

Niestety dziennikarska prowokacja jest nadużywana i nie poddana wystarczającej kontroli. Wykorzystywanie prowokacji do udowodniania spraw banalnych obniża jej wartość. Nieprzemyślane sztuczki brukowców mogą utrudnić dziennikarzom dostęp do informacji i zmniejszyć wiarygodność wiadomości.

Warto przypomnieć co mówi o prowokacji "Kodeks dobrych praktyk wydawców prasy" [3.2.12]:

"Prowokacja dziennikarska może być przeprowadzona tylko wtedy, gdy przemawia za tym ważny interes publiczny, a nieskuteczne okażą się lub mogą się okazać inne środki dziennikarskie i tylko za wiedzą redaktora naczelnego. Jeżeli dziennikarska prowokacja może zagrozić czyjemuś życiu lub zdrowiu, wskazane jest jej prowadzenie za wiedzą policji lub prokuratury."

Ryzykowna prowokacja

Prowokacja może być niebezpieczna dla dziennikarza. W 1995 roku dziennikarz "Super Expressu" kupił 4,5 kg trotylu od... policjantów z grupy antyterrorystycznej na warszawskim Okęciu. Trotyl przewieziono do redakcji na konferencję prasową, która jednak się nie odbyła, bo do siedziby dziennika wkroczyła policja i skonfiskowała materiał wybuchowy.

Prokurator nie mógł darować szefom "Super Expressu" tego, że dziennikarze nie chcieli oddać policji trotylu i nie ujawnili, kto i od kogo kupił materiał wybuchowy. Sprawa została umorzona dopiero po 9 latach.

O prowokacji zawsze musi wiedzieć szef redakcji, bo tylko on może ratować dziennikarza, który wpadnie w tarapaty. Prowokacja nie powinna służyć ośmieszeniu, ale ujawnieniu złych mechanizmów. Celem dziennikarzy uczestniczących w prowokacji musi być ujawnienie pełnej prawdy o nieprawidłowościach i motywach ludzi, którzy za tym stoją.

Prowokacja musi mieć zrozumiały cel społeczny i powinna pokazać sposób naprawy nagannego zachowania lub wadliwej sytuacji. Nigdy nie może wywoływać fizycznego zagrożenia dla ludzi.

Prowokacja bez legitymacji

Kiedy pracowałem jako dziennikarz często docierałem do źródeł nie ujawniając swojego zawodu. Gdybym próbował wymachiwać przed nosem dziennikarską legitymacją, nie zdobyłbym wielu cennych informacji.

Co jest gorsze – pokazanie opinii publicznej jak polityk z pierwszych stron gazet dobiera się do zakazanych konfitur czy dziennikarski wybieg, który umożliwia publikację demaskatorskiego artykułu?

Czy można znaleźć prawdę kiedy już na początku się od niej ucieka? Czy znasz ciekawą historię o dziennikarskiej prowokacji, która pomoże znaleźć odpowiedź na to pytanie? Napisz o tym w komentarzu.

1. Aktualizacja [25.09.2016] "Rafał Betlejewski przeprasza za „Prowokacje” w TTV z ofertami przestępczej pracy".

2. Aktualizacja [12.01.2017] "Nieudana prowokacja dziennikarki: udawała urzędniczkę MSWiA, żeby podwieźli ją policjanci, stanie przed sądem".

środa, 23 lutego 2011

Rzeczniku, zanim padniesz na kolana...

Szkolenie medialne przyda się każdemu kto kontaktuje się z dziennikarzami.

Ale co robić kiedy rzecznik prasowy mimo wielu godzin spędzonych na intensywnych szkoleniach medialnych prowadzonych przez najlepszych trenerów i specjalistów komunikacji odpowiadając na pytania dziennikarzy nadal popełnia kardynalne błędy?

Na przykład, "Nigdy nie okłamujemy naszych klientów", "Nie zamierzamy opluwać naszej konkurencji" lub "To jeszcze nie koniec naszej firmy."

Istnieją trzy odmiany tego problemu:

1. Główny rzecznik nie osiąga zadowalających postępów na szkoleniu medialnym, ale są też rzecznicy rezerwowi.

2. Jest tylko jeden rzecznik, który może komunikować się w kryzysie - słabo radzi sobie na szkoleniach medialnych, ale chce "wykorzystać" swoje słabości.

3. Jest tylko jeden rzecznik, który może komunikować się w kryzysie i upiera się, że da sobie z "tym" radę.

1. Rezerwowi rzecznicy do wyboru

Jednym z elementów bardziej zaawansowanego szkolenia jest pomoc w ustaleniu kto wypowiada się na jaki temat. Prawnik może czasem wystąpić w roli rzecznika, szczególnie, gdy dotyczy to skomplikowanej materii prawnej.

Kilkakrotnie prowadziłem szkolenia dla grup szefów firm, którzy mieli w obowiązkach kontakty z mediami. Zdarzało się, że prezes lub właściciel firmy po szkoleniu medialnym zdecydował, że nie powinien rozmawiać z dziennikarzami dla dobra swojego i swojej organizacji.

Czasem główny rzecznik prasowy nie może być przeszkolony w wystarczającym stopniu ze względu na zbyt krótki termin. Są też inne przyczyny: obawa przed mediami, niechęć do mediów, nienawiść lub... taka pasja i zamiłowanie do mówienia, które zaciemniają jasność myślenia i zdrowy rozsądek. W takich przypadkach sugeruję zmianę rzecznika prasowego.

2. Tylko jeden rzecznik, odporny na zmianę i gotowy do "wykorzystania" swojej słabości

Wyobraź sobie sytuację, kiedy Twój szef popełnia duży błąd ochoczo komentowany przez dziennikarzy. Czując ogromną presję mediów i bojąc się utraty stanowiska pyta Ciebie o poradę. Co robić? Trudno być rzecznikiem takiego szefa :-(

W takiej chwili możesz – i powinieneś – powiedzieć szefowi, "Jeśli pana wywiad ma wyglądać jak wywiad szkoleniowy, na pewno zaszkodzi pan firmie jeszcze bardziej. Mamy dwie opcje: 1. odmowa udzielenia wywiadu lub 2. przyznanie się do słabości."

Oto co szef powinien powiedzieć dziennikarzowi zanim odpowie na jakiekolwiek pytanie:

"Wiem, że nie robię znakomitego wrażenia w rozmowie przed kamerą. Widzowie mogą sądzić, że jestem nieszczery i niewrażliwy. Wywiady telewizyjne przerażają mnie i po prostu nie mogę się skupić. Mam nadzieję, że pan i telewidzowie to rozumieją bez względu na to jak wypadam przed kamerą. Wiem, że popełniłem błąd w tym przypadku i tego żałuję. Naprawdę jest mi przykro."

3. Tylko jeden rzecznik, "odporny" na zmianę – twierdzi, że da sobie radę mimo wszystko

Padnij na kolana i módl się. Módl się, żeby w tym samym czasie wybuchł gdzieś poważniejszy kryzys i media po prostu przeoczyły Twoje kłopoty.

sobota, 19 lutego 2011

Satelita na żywo

Na ekranie telewizora widzisz dwie twarze. Jedna należy do prezenterki w warszawskim studiu. Druga do eksperta w jego domu 300 km od stolicy. Połączył ich temat dnia i nowoczesna technologia satelitarnego przekazu na żywo.

Technologia XXI wieku, ale... gość nie słyszy pytań prowadzącej program. Wszyscy widzą jak wstaje z krzesła i znika z planu. Tego nie było w scenariuszu :-(

W czasie wywiadu twarzą w twarz obserwujesz zachowanie i gesty dziennikarza. Podczas wywiadu za pośrednictwem satelity niestety nie zawsze jest to możliwe i czasem masz wrażenie, że mówisz do ściany.

Czasem rozmowa, która wyglądała na próbne łączenie była w rzeczywistości wywiadem nadanym na żywo.

Zerwane łącze

Co zrobisz kiedy w czasie satelitarnego wywiadu nagle zniknie obraz? Nic nie widzisz na monitorze i nic nie słyszysz.

Na początek, kilka porad czego NIE robić:

1. Nie wpadaj w panikę. Też przecież zdarzyło Ci się utracić połączenie w czasie rozmowy przez komórkę. To telewizja ma problem, nie Ty.

2. Nie wychodź, gdyż transmisja może być lada chwila wznowiona bez żadnego ostrzeżenia. Być może jest to usterka jednostronna, tzn. tylko Ty nic nie widzisz i nie słyszysz.

3. Nie wykonuj żadnych dziwnych gestów. Ty nic nie widzisz, ale inni mogą widzieć Ciebie.

Oto co zdecydowanie NALEŻY zrobić w przypadku utraty połączenia podczas wywiadu satelitarnego:

1. Przyjmij, że nadal jesteś na wizji. Uśmiechaj się i patrz do kamery.

2. Wykorzystaj tę chwilę do uporządkowania myśli. Co do tej pory powiedziałeś? Co powiesz kiedy połączenie ponownie będzie nawiązane za 10 sekund lub za półtorej godziny?

3. Bądź skupiony. Nie oddawaj się rozmyślaniom, co będziesz robić po wyjściu ze studia.

4. Jeśli nie usłyszałeś żadnych wyjaśnień od wydawcy lub realizatora przez słuchawki, spytaj spokojnie i grzecznie co się dzieje.

5. Spróbuj się zrelaksować. Wszystkie gwiazdy filmowe mówią, że kręcenie filmu polega na ciągłym czekaniu w garderobie aż uda się rozwiązać problemy techniczne na planie :-)

Krótki przekaz

Jest mnóstwo powodów dlaczego wywiad może być nagle przerwany. Żaden z nich nie ma nic wspólnego z tym, co mówisz i/lub jak wyglądasz.

Co się może wydarzyć? Stacja mogła zarezerwować czas na wywiad z inną osobą przez tego samego satelitę z powodu innego bardziej ważnego niezaplanowanego wydarzenia (na przykład, atak bombowy w centrum handlowym, policyjny pościg za groźnym przestępcą, itp.) To przecież Ciebie nie dotyczy.

Wywiad może być przerwany w każdej chwili z powodów zupełnie od Ciebie niezależnych. Dlatego nie czekaj do ostatniej minuty z powiedzeniem najważniejszych rzeczy.

Przekaż kluczowe informacje na samym początku. Pozostały czas wykorzystaj na przykłady ilustrujące główne przesłanie. Dzięki temu bez względu na to czy wywiad będzie trwał minutę czy godzinę, zawsze zdążysz powiedzieć to, co najważniejsze.

środa, 16 lutego 2011

Sztuka wędkowania, czyli 10 przykazań dla rzecznika prasowego

Przed chwilą wysłałeś pierwszą informację prasową. Jako osobę do kontaktu podałeś rzecznika prasowego, czyli siebie.

Nie ma takiej informacji prasowej, która lepiej przekaże najważniejsze wiadomości o firmie niż rzecznik prasowy. Nic nie zastąpi kontaktu osobistego.

Informacja prasowa jest znakomitą przynętą, ale ktoś musi zarzucić wędkę i wyciągnąć sieci.

Oto 10 przykazań dla każdego rzecznika prasowego:

1. Wiarygodność. Nie mów rzeczy, których nie jesteś absolutnie pewny. Kiedy czegoś nie wiesz, powiedz dziennikarzowi, że skontaktujesz się z nim po sprawdzeniu faktów lub podaj kontakt z osobą, która wie więcej na ten temat.

2. Rozpoznanie. Dowiedz się dlaczego dziennikarz pragnie z Tobą rozmawiać. Przeczytaj jego poprzednie artykuły i oceń czy były obiektywne. Sprawdź jakie tematy najbardziej interesują dziennikarza i co jest jego specjalnością.

3. Cel. Dowiedz się jaki jest cel Twojego występu w mediach. Sprawdź czy masz informować, zachęcać do działania, przekonać lub bawić. Podstawowy cel public relations to poprawa wizerunku i rozpoznawalności Twojej organizacji. Dziennikarze potrzebują tematów, nie ofert sprzedaży. Oceń w jaki sposób najlepiej zainteresować media.

4. Dokumentacja. Musisz poznać temat na wylot i umieć uzasadnić swoje opinie. Przygotuj streszczenie najważniejszych faktów, statystyki, wyniki badań, sondaże z odwołaniem do źródeł. Znakomite wrażenie robi przedstawienie przeciwnych opinii i ukazanie ich słabych punktów.

5. Dyspozycyjność. Bądź stale do dyspozycji mediów – łatwo osiągalny i dokładnie przygotowany do komentarza. Dziennikarze mają różne tempo pracy; niektórzy mogą poczekać na odpowiedź trzy dni, inni trzy godziny, jeszcze inni trzy minuty.

6. Kluczowe przesłanie. Zawsze miej pod ręką trzy kluczowe, zwięzłe i pozytywne informacje. Unikaj żargonu i technicznych terminów. Używaj nazwy organizacji, a nie zaimka. Na przykład, "Pressence Public Relations pomnaża kapitał komunikacyjny klientów", a nie - "Pomnażamy kapitał komunikacyjny klientów".

7. Zainteresowanie. Okazuj zainteresowanie tematem i przekonanie do tego, co mówisz. Zanim zainteresujesz innych musisz wzbudzić to zainteresowanie u siebie samego.

8. Zwięzłość. Bądź gotowy do streszczenia w ciągu jednej minuty sedna Twojej wypowiedzi. Jeżeli to niemożliwe, to znaczy, że chcesz przekazać za dużo informacji lub robisz to w zbyt skomplikowany sposób.

9. Trudne pytania. Bądź przygotowany do odpowiedzi na trudne pytania. Na łatwe pytania dziennikarz odpowiada sam :-)

10. Trening. Praktyka i ćwiczenia czynią mistrza! Przećwicz na głos odpowiedzi i treść oświadczenia.

Które przykazanie jest – Twoim zdaniem – najważniejsze? Co proponujesz dodać? Napisz o tym w komentarzu.

sobota, 12 lutego 2011

Cisza, czyli stare reporterskie sztuczki

To jedna z najstarszych sztuczek w branży. Zna ją każdy reporter.

Stosują ją także policjanci. Nie jest obca lekarzom, nauczycielom i negocjatorom.

Na imię jej CISZA.

Jej celem jest zmuszenie Ciebie do mówienia, a mówiąc dokładniej do wyznania tego, czego nie chcesz powiedzieć. Uważaj na ciszę kiedy następnym razem będziesz rozmawiać z reporterem - twarzą w twarz lub przez telefon.

Wygląda to tak. Reporter zadaje drażliwe pytanie lub pyta o coś co wolałbyś przemilczeć. Udzielasz krótkiej wymijającej odpowiedzi, ale reporter nie zmienia tematu. Zapada krępująca cisza. Krępująca dla kogo? Tą ciszą reporter stara się zmusić Ciebie do mówienia.

Cisza i uczucie dyskomfortu. Co robią wtedy ludzie? Zaczynają mówić. Nieważne co. Byle mówić. Nawet nie wiesz kiedy powiesz coś co chciałeś zachować tylko dla siebie. Reporter na pewno jest zadowolony.

Dyktafon

Inna sztuczka to "zapomniany" dyktafon.

Reporter pyta czy może nagrywać wywiad. Zgadzasz się. W połowie rozmowy reporter wychodzi na chwilę do toalety, ale nie wyłącza dyktafonu. Nie zwróciłeś na to uwagi i urządzenie rejestruje wszystko co dzieje się w pokoju. Także Twoje komentarze, które oczywiście mogą być wykorzystane w druku.

Przyjaciel

Jeszcze jedna sztuczka, której celem jest zdobycie poufnych informacji.

Czasem reporter próbuje wcielić się w rolę powiernika - zaufanego przyjaciela, który chętnie wysłucha co leży Ci na wątrobie. Usłyszysz wtedy:

1. "Czy nie uważa pan, że to okropne, że..." I tu następuje dramatyczny opis. Na koniec słyszysz, "Rozumie pan co mam na myśli?" albo "Czy pan czuje to samo?"

2. "Nie sądzę, że to uczciwe kiedy..."

3. "Czy pana nie denerwuje kiedy..."

4. "Tak tylko między nami..."

5. "To nie do druku..."

6. "Mam do pana takie zaufanie, że na pewno powie mi pan co naprawdę się wydarzyło."

7. "Komu jak komu, ale mnie można zaufać... Kamień w wodę."

Uważaj na takiego życzliwego powiernika. Być może chce uśpić Twoją czujność i skłonić do rozmowy na niewygodny temat.

Pytania na do widzenia

Czasem reporterzy zasypują Ciebie pytaniami już po zakończeniu wywiadu, kiedy odprowadzasz ich do drzwi.

Kamera jest wyłączona. Reporterski notatnik w kieszeni, ale wywiad jeszcze trwa. To dla Ciebie towarzyska pogawędka. Zgadzasz się więc ze wszystkim co mówi reporter. Niech sobie już idzie. Resztę przeczytasz w gazecie lub zobaczysz w telewizji, no i możesz się bardzo zdziwić...

Konkluzja

Reporterzy zawsze stosują te sztuczki, ale ci najlepsi (a z tymi zawsze warto rozmawiać) wiedzą jak wyciągać informacje z rozmówców.

Reporterzy nie są Twoimi wrogami, ale nie są też przyjaciółmi. Oni po prostu wykonują swoją pracę. I Ty też rób co do Ciebie należy. Nie szukaj wśród dziennikarzy powierników i bądź czujny.

środa, 9 lutego 2011

Zabawa zapałkami, czyli rozmowa wyrwana z kontekstu

"No to co dobrego w firmie, panie prezesie?"

Rozmowa z dziennikarzem to nie pogawędka z przyjacielem, kolegą z pracy, szefem, pracownikiem, inwestorem czy członkiem rodziny. Właściwie to NIE jest zwykła rozmowa (telewizyjne i radiowe wywiady "na żywo" bardziej przypominają naturalne konwersacje).

W typowej rozmowie zawsze jest kontekst - kontekst, który rozumiesz i który rozumie Twój rozmówca. Kiedy objaśniasz pracownikowi problem, możesz odnieść się do informacji przekazanej pięć minut wcześniej. Jeśli w czasie rozmowy u szefa nagle zadzwoni telefon wiesz, że musisz przerwać, bo inaczej wszystko co powiesz może umknąć jego uwadze.

W czasie publicznego wystąpienia stale obserwujesz czy sala słucha uważnie, przechodzisz od jednej myśli do drugiej, przypominasz wcześniejsze słowa jeśli pomagają wzmocnić przekaz. W kontakcie z mediami nie masz takiej komfortowej sytuacji.

Każde zdanie jest ważne

Kiedy syn zarzuca Ci, "Jesteś najgorszym rodzicem na świecie, bo nie pozwalasz mi bawić się zapałkami" zawsze możesz odpowiedzieć, "Tak, masz rację. Jestem najgorszym rodzicem na świecie, bo nie pozwalam Ci bawić się zapałkami, ale..."

To, co jest do przyjęcia w zwykłym świecie może ZNISZCZYĆ Ciebie w mediach.

Wielu znakomitych mówców pomija niezmiernie ważne zastrzeżenie obowiązujące w kontakcie z mediami:

W CZASIE ROZMOWY Z MEDIAMI NIE KONTROLUJESZ KONTEKSTU.

Z tego właśnie powodu musisz całkowicie zmienić sposób przekazywania informacji.

W mediach każda myśl, każde zdanie, każda kwestia musi tworzyć zamkniętą, logiczną i przekonującą całość - musi być zrozumiała bez względu na to, co powiedziałeś wcześniej lub co powiesz potem.

Dlaczego tak się dzieje?

Ponieważ tylko pozornie rozmawiasz z reporterem, ale tak naprawdę komunikujesz się z czytelnikami, widzami lub słuchaczami i nie wiesz do końca, które fragmenty Twojej wypowiedzi trafią do mediów. Z tego powodu w wywiadzie z dziennikarzem musisz wyrażać się bardziej klarownie, zdyscyplinowanie i rzeczowo niż w normalnej konwersacji.

Precyzja odpowiedzi

Wśród wielu umiejętności jakich uczymy na naszych szkoleniach medialnych najtrudniejsze jest przekonanie ludzi, aby w czasie wywiadu umieszczali najważniejsze myśli swojego przekazu w KAŻDEJ ODPOWIEDZI. W normalnej konwersacji takie zachowanie byłoby dziwne, ale rozmowy z dziennikarzami nie są zwykłymi wymianami zdań.

Jak to zrobić w wywiadzie telefonicznym? Moim klientom radzę, żeby mieli przed sobą na kartce trzy kluczowe myśli. Podczas wywiadu powinni zaznaczyć krzyżykiem punkt, który poruszyli w odpowiedzi. Czemu to służy? Po zakończeniu rozmowy krzyżyki powinny znaleźć się przy KAŻDYM punkcie.

Wiem, że to brzmi dziwnie. Może nawet absurdalnie. Ale to działa!

Liczy się umiejętność przekazywania tego samego kluczowego komunikatu za pomocą różnych słów, przykładów i w innej kolejności tak, aby nie brzmieć jak zacinająca się płyta w grającej szafie.

Zawsze kiedy poruszysz temat z listy, stawiaj przy nim krzyżyk. Mów tak długo aż krzyżyki pojawią się przy wszystkich punktach. Tylko wtedy możesz mieć pewność, że niczego nie pominąłeś.

Ego nie zawsze pomaga

Wielu moich klientów to osoby o wysokich zarobkach, znakomicie wykształcone i o – powiedzmy – wysokim stopniu asertywności. Mają bardzo rozbudowane ego. Wcale nie uważam, że to wada. Dzięki poczuciu dużej wartości osiągają sukcesy. Ale chorobliwie wysoki poziom asertywności może utrudniać komunikację z mediami.

Niektórzy szefowie z wybitnie rozwiniętym ego wykazują objawy syndromu "to_ja_mam_rację_i_ty_się_mylisz" lub jeszcze gorzej "ja_jestem_mądry_i_ty_jesteś głupi". Takie nastawienie to samobójstwo w czasie rozmowy z dziennikarzem.

Śmiertelną pułapką "katastrofalnego_ego" jest ciągotka do poprawiania reportera lub gospodarza programu w każdej najdrobniejszej kwestii, bez względu na wagę. Co trafia wtedy do gazet? Zazwyczaj jest to wyrwany z kontekstu fragment stanowiący słabą obronę krytycznej tezy. Na przykład, "Wcale nie zamierzamy zwalniać pracowników...", "To nieprawda, że stosujemy agresywną politykę cenową" albo "Nie mam pojęcia dlaczego uparcie media powtarzają te bzdury...". Stąd przykre rozczarowanie po ukazaniu się artykułu w prasie.

Czy szefowie uczą się na błędach? Nie. Najczęściej szef interpretuje nieudany wywiad poprzez pryzmat swojego widzenia świata. Jakie są jego konkluzje? Reporter przekręcił wypowiedź, bo jest: a. głupi, b. nierozgarnięty, c. ograniczony, żeby ją zrozumieć. Gdyby tylko miał czas, żeby oświecić go swoją mądrością!

Prezes z wybujałym ego nie chce się zmienić. Dlatego lepiej doprowadź jego ego do stanu absolutnego wrzenia. Ja staram się namawiać egocentrycznego szefa do jeszcze głębszego skupienia się nad swoim przekazem. W efekcie Pan Egotyk koncentruje się jeszcze bardziej nad tym, co chce powiedzieć, mniej bacząc tym razem na zachowanie reportera.

Prasa otrzymuje dokładniejszy i mniej konfrontacyjny przekaz uwzględniający wszystkie podstawowe punktu komunikatu w wybranym kontekście. I o to właśnie chodzi, bez względu na ego prezesa.

sobota, 5 lutego 2011

Bardzo proste pytanie dziennikarza

Na pierwszym spotkaniu z nowym klientem zadałem prezesowi firmy komputerowej standardowe pytanie: "Co robi pana firma?"

Pytanie było jako zwykle ogólne i szef firmy nie miał wątpliwości, że on i sześciu członków kierownictwa nie będą mieli trudności z odpowiedzią. I oczywiście, że treść tych odpowiedzi będzie spójna, jasna i zrozumiała dla wszystkich grup otoczenia – klientów, dostawców, partnerów biznesowych i prasy.

Niestety, mylił się.

Nagrałem wszystkie wypowiedzi na video. Najkrótsza wypowiedź miała 30 sekund – najdłuższa 7 minut. Oczywiście były w nich wspólne elementy, ale od razu rzucało się w oczy, że wszystkie przekazy były przygotowane "na kolanie".

Następnie pokazałem jakie informacje na ten temat można przeczytać na ich firmowej stronie WWW. Zobaczyli też jak prezentuje się w mediach konkurencja. Na koniec przedstawiłem moją propozycję tego, co powinni powiedzieć.

W sali zapadła wymowna cisza.

"No tak. Wszystko jasne. Już wiemy o co chodzi," powiedział prezes.

Długo rozmawialiśmy o szczegółach i niuansach podstawowego przekazu. Zgodziliśmy się, że należy używać prostszego języka, krótszych zdań oraz odwoływać się do konkretów i czytelnych obrazów. Mniej żargonu, banałów i komunałów. No i bez wyświechtanego "lidera rynku".

Słowne potyczki

Czy też spotkałeś kogoś kto przedstawia "światowej klasy synergiczne rozwiązanie na podstawie rozwojowego paradygmatu"?

Oto kilka wyrażeń z leksykonu językowych potknięć wynotowanych z tej krótkiej sesji:

1. Mocny – Sugeruje, że produkt jest odporny na uszkodzenia i może być użytkowany bez ograniczeń. W wielu przypadkach to dyskusyjna teza.

2. Obopólny – Umowa/współpraca, która wszystkim przynosi takie same (?) korzyści.

3. Paradygmat – Przykład lub model.

4. Rozwiązanie – Zamiast oferowania nowego produktu/usługi firmy "dostarczają rozwiązań". Czy rozwiązania dotyczą faktycznych problemów to już inna sprawa.

5. Rozwojowy – Możliwość powiększenia systemu/organizacji, zwykle w wyniku zwiększenia liczby klientów.

6. Synergia – Zwykle oznacza połączenie sił w celu uzyskania lepszego efektu, również w odniesieniu do fuzji firm.

7. Światowej klasy, rasowy, pierwszorzędny, nowoczesny – Wariacje twierdzenia, że produkt jest wyjątkowy i najwyższej jakości.

8. E-cokolwiek – Coś co istnieje i funkcjonuje w przestrzeni elektronicznej, na przykład e-commerce lub e-mail.

W przerwie spotkania jeden z kierowników chwycił mnie za rękaw: "Gdybyśmy nie zobaczyli wszystkich naszych wypowiedzi na video, nigdy byśmy nie uwierzyli, że jest tak źle."

"Dlatego to zrobiliśmy," powiedziałem.

Są setki firm – dużych i małych, starych i nowych – które nie potrafią jasno i zrozumiale powiedzieć co robią i dlaczego to jest ważne. W sumie prowadzi to do niekonsekwentnych lub sprzecznych odpowiedzi na najprostsze pytania.

Spójny przekaz

To, co chcesz powiedzieć zawsze zaczyna się od INTENCJI. Najlepsi mówcy zanim otworzą usta wiedzą jak skończą. Jaki jest cel Twojej wypowiedzi? Do kogo mówisz? Do aktualnych klientów? Nowych klientów? Potencjalnych partnerów w interesach? Inwestorów? Dziennikarzy?

Po określeniu zamiaru możesz zastanowić się nad treścią. W wystąpieniach publicznych liczy się CO mówisz i JAK to mówisz. Pierwsza część odnosi się do słów i ich organizacji. Druga dotyczy tego jak się prezentujesz i odbywa się poza słowami. Tylko kiedy słowa idą w parze z formą możemy mówić o spójnej komunikacji.

Pomyśl jak jesteś odbierany. Ludzie widzą Ciebie, słyszą i czują Twoją obecność. Obserwują mimikę i ruchy ciała. Odczuwają energię, emocję i zaangażowanie.

Co robić, żeby odbierali Ciebie takim jakim jesteś? Nie idzie o głośne mówienie i aktorskie sztuczki. Rzecz sprowadza się do wypracowania zgodności pomiędzy słowem i gestem oraz umiejętności nawiązania kontaktu.

No to co tak naprawdę robi Twoja firma?

Potrafisz odpowiedzieć na to proste pytanie?

Jeśli potrzebujesz pomocy w przygotowaniu się do wywiadu dla mediów lub masz pytanie o komunikacji z mediami, prosimy o kontakt. Nasz telefon: 77 441 40 14.

środa, 2 lutego 2011

Boję się tego wywiadu!

Przygotowujesz się do wywiadu z popularnym dziennikarzem znanym z agresywnych i nieprzyjemnych pytań. Boisz się bardzo czy tylko trochę?

Przede wszystkim pamiętaj, że nie ma trudnych pytań. Są tylko złe odpowiedzi na trudne pytania.

Dziennikarz nie ma prawa zmusić Ciebie do powiedzenia czegoś czego możesz żałować.

Oto cztery typowe niewygodne sytuacje w wywiadach dla mediów i porady co zrobić:

1. Kiedy pada kłopotliwe lub niestosowne pytanie.

Przemodeluj pytanie rozpoczynając odpowiedź: "Moje odczucie jest takie, że..." i skup się na szerszym problemie tak, aby więcej osób mogło podzielić Twoje odczucia.

Dziennikarz zapytał kiedyś mojego klienta, który został brutalnie pobity w nocnym klubie: "Czy czuł się pan wtedy sponiewierany, opuszczony i pokonany?" Klient odpowiedział: "Wiele osób mogło czuć się podobnie również w innych równie dramatycznych okolicznościach. Dlatego zgodziłem się teraz porozmawiać na ten delikatny temat. Mówię w imieniu tych, którzy do tej pory milczeli i nie byli wysłuchani."

2. Kiedy pada zbyt osobiste pytanie.

Odwołaj się do poczucia humoru – to rozluźni atmosferę. Albo zmień charakter pytania grzecznie odpowiadając: "Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że..." lub "Pytanie, na które odpowiem z przyjemnością, brzmi..." lub "Według mojej wiedzy..." lub "Wolałabym, żeby te szczegóły pozostały moją prywatną sprawą, ale chętnie powiem, że..." i następnie powiedz coś innego – równie smakowitego i prywatnego.

3. Kiedy dziennikarz drąży drażliwy wątek.

"Zmieńmy temat" może kusić, ale nie brzmi grzecznie. Lepiej powiedzieć: "Powiedziałem wszystko co wiem na ten temat. Czy możemy przejść do następnego pytania?" lub "Odpowiedziałem na to pytanie zgodnie z najlepszą wiedzą."

Inną metodą jest udzielanie bardzo krótkich odpowiedzi lub odpowiadanie w sposób tak czarujący i uwodzicielski, że dziennikarz nie zorientuje się w podstępie. Metoda efektowna, ale ryzykowna.

4. Kiedy pytanie dotyczy kwestii, o której nie chcesz mówić.

Zaoferuj coś o czym dziennikarz nie pomyślał. W większości przypadków będzie to zauważone i docenione. Najlepiej rozpocząć tak: "Jest jedna rzecz, o której chętnie opowiem... jeśli oczywiście to pana/panią zainteresuje..." Najważniejsze jest delikatnie rozbudzić ciekawość.

Konkluzja

Ludzie rzadko zapamiętują pytania – dłużej pamiętają odpowiedzi. Najdłużej w pamięci przechowują jednak uczucia jakie wywołała Twoja odpowiedź. Postaraj się, żeby to nie był strach.

Jeśli przygotowujesz się do trudnego wywiadu dla mediów, prosimy o kontakt. Chętnie pomożemy. Nasz telefon: 77 441 40 14.

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *